Dziś się chwalę prezentem. Nie nie Mikołajowym, ale tak się złożyło, że prawie na Mikołaja przyszedł.
Książkę dostaliśmy od mojej koleżanki Ivett . Swoja drogą nigdy nie przypuszczałam, że prowadzenie bloga przyczyni się do poznania tylu fajnych dziewczyn z którymi tak bardzo się zżyję.
Ale, ale wracając do książki jest fantastyczna. Mały Pingwin (a trzeba wam wiedzieć, że mały Rycerz jest wielkim fanem pingwinów, zwłaszcza Pingu:) ) zwiedza Londyn.
Cudowne ilustracje autorstwa Bena Hawkesa bardzo trafiają do Michaliska, który szuka na każdej stronie ... auta :P, albo Pingu.
Jestem zachwycona tą książką. Na pewno przyda nam się i w przyszłości do nauki alfabetu, czy angielskich słów.
Ivett bardzo bardzo dziękujemy za książkę. Nawet nie wiesz jak się, cieszę, że po wycieczce do Australii trafiła w końcu do nas.
ale świetna książeczka!
OdpowiedzUsuńTo prawda jest świetna :)
UsuńŚliczny prezent :))
OdpowiedzUsuń:)
Usuń:) wygląda interesująco...
OdpowiedzUsuńBo i taka jest :)
UsuńO jaaaaaa...Uwielbiam takie klimaty!:D
OdpowiedzUsuńNo to musisz się uśmiechnąć do Ivett :)
UsuńHahahaha no ksiazka "swiatowa" :)))) I fajowa zarazem. Ciesze sie, ze sie podoba:)
OdpowiedzUsuńHahaha no tak w Australii już była :)
UsuńAle świetna!
OdpowiedzUsuńbardzo mi się podobają ilustracje...
OdpowiedzUsuńBardzo dla dzieci prawda :)
Usuń